poniedziałek, 2 lipca 2012

Winnice Boga


Dla niektórych zaskakującym może być fakt, że wino tak naprawdę zawdzięczamy Kościołowi katolickiemu, a dokładniej zakonnikom. Dzięki ich blisko tysiącletnim rządom nad winnicami europejskimi posiadamy dziś ten wspaniały napój. Mimo, że to historia dość znana to jednak opowiem, jak to bracia zakonni wzięli pod swą opieką niemalże wszystkie najlepsze winnice Europy. Opowieść wypada zacząć od początku, więc przenieśmy się na chwilę do Europy zachodniej w okresie wczesnego średniowiecza. Wtedy to, miał miejsce wzmożony rozwój życia zakonnego na starym kontynencie. Były to głównie zakony żyjące według reguły benedyktyńskiej. Oznaczało to tyle, że te zakony oddawały się dobrowolnemu ubóstwu i były poniekąd samowystarczalne. Zakonnicy musieli sobie sami zapewnić niezbędne do życia rzeczy. Dlatego też, te zakony parały się pracą na roli i hodowlą. A także winiarstwem, w końcu wino było - i jest - podstawowym elementem liturgii katolickiej. 

Oczywiście wielką naiwnością byłoby sądzić, iż tylko w tym celu zakonnicy używali wina. W końcu już św. Paweł pisał w swych listach do Tymoteusza: „Nie pij już samej wody; używaj trochę wina ze względu na swój żołądek i na swe częste omdlenia” (Tm 5, 23). Mnisi, jak na nich przystało, skwapliwie stosowali nakazy wczytywane w Biblii. Dlatego też wino towarzyszyło zakonnikom przy każdym posiłku. W niektórych zakonach, towarzyszyło ono w bardzo dużej ilości, według francuskiego duchownego Piotra z Castelnau, spożycia wina ok. IX wieku wynosiło ponad 3 litry dziennie na jednego zakonnika. Wydaje się to wręcz niemożliwe, jednak jest to prawdopodobne. Trzeba  pamiętać, że  wino w tamtych czasach było ono napojem, a nie alkoholem. Woda nie była zbyt bezpieczna do picia, roznosiła zarazy i epidemie, a znalezienie czystego i pewnego źródła wody było dość dużym problemem. Jednak po zmieszaniu jej z winem, nie była już niebezpieczna. Dlatego też wypicie 3 litrów wina zmieszanego z wodą, rozłożone na cały dzień i połączone z intensywną pracą fizyczną nie musiało skutkować upiciem, służyło bardziej jako napój energetyczny. Takie ilości wina spożywano tylko na początku, wraz z reformą benedyktyńską spożycie zostało zmniejszone do jednej heminy dziennie, czyli około 300 ml. I ta granica nie była sztywna, wraz ze starzeniem się reformy jej nakazy były coraz słabiej respektowane. Funkcjonowanie wina jako powszechnego napoju wiązało się z ogromnym na nie zapotrzebowaniem. Dlatego też niemalże przy każdym nowo założonym zakonie powstawały w niedługim czasie winnice. Były one niezwykle ważnym elementem życia zakonnego, również ze względu na to, iż przynosiły poważne zyski. W późnym średniowieczu, gdy zakony wyrobiły sobie renomę swojego wina, mogły je sprzedawać wedle własnego uznania, chętnych oczywiście nie brakowało. Jedno z opactw w Dijon, prowadziło nawet sprzedaż detaliczną, otwierając sklep o jakże adekwatnej nazwie „Pod Szarym Kapturem”. Zakonnicy opanowali zupełnie handel winem, głównie dzięki przywilejem królewskim i silnej władzy kościelnej w ówczesnej Europie. Wino zakonników było wyśmienite, więc nikt nie narzekał, że tylko oni je produkowali, no może poza paroma biskupami, którzy też chcieli mieć swój udział w tym jakże intratnym interesie.  

Wraz z rozrostem sieci klasztornej Europy rósł areał winnic europejskich. Nie byle jakich winnic. Braciszkowie pielęgnując swe winnice opiekowali się przyszłymi najwspanialszymi winnicami Europy, to właśnie tam należy szukać korzeni dzisiejszych grand cru. Pierwsze światowe burgundy były dziełem zakonników z opactwa benedyktyńskiego w Cluny. Wina z Pommard również zawdzięczamy benedyktynom. Cystersi są natomiast ojcami win z Chablis. Lecz nie tylko we Francji tak to wyglądało. Najwspanialsze wina reńskie są dziełem zakonników niemieckich, np.: dzisiejsze wina Schloss Johannisberg są tworzone w winnicach założonych przez benedyktynów z klasztoru w Fuldzie. Słynne hiszpańskie Valdepenas były dziełem cystersów. Także za słynne beaujolais należy podziękować braciom zakonnym. I za wiele, wiele więcej. Jak chociażby Chateauneuf-du-pape, ale to już materiał na inną historię.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz