Wydawałoby się, że historia winiarstwa
Nowej Zelandii nie może być zbyt ciekawa z racji tego, że zaczęła się tak
naprawdę niecałe pięćdziesiąt lat temu. Poza tym kreci się tylko wokół Sauvignon
Blanc. Ale jak to zwykle w tej kwestii bywa, jest to mylne założenie. Początków
uprawy winorośli na nowozelandzkich wyspach można szukać już u początków XIX
wieku. Ale ja nie będę się tak daleko zapuszczać. Bo pionierzy z tamtych czasów
nie osiągnęli poważnych sukcesów, a jedynie dowiedli, że w Nowej Zelandii da
się uprawiać winorośl. Dużo ważniejsze w tej kwestii wina były wydarzenia z
drugiej połowy XIX wieku. Pierwszym było wynalezienie lodówki, a drugim
porozumienie gospodarcze między Nową Zelandią a Wielką Brytanią. Na jego mocy
eksport mięsa i produktów mlecznych do Europy był bardzo intratny dla hodowców
z wsyp na Pacyfiku. Wynalezienie lodówki oczywiście umożliwiło transport tego
rodzaju produktów. Te dwie rzeczy przyczyniły się do tego, że
nikt nie myślał o uprawie winorośli na nowozelandzkich ziemiach, bo wypasanie
owiec czy bydła było dużo bardziej opłacalne. Z tego powodu Nowa Zelandia
miała gorszy start niż Australia w kwestii wina, mimo, że w obu krajach w tym samym czasie zaczęto uprawiać winorośl.
Ale nie tylko to
opóźniło odkrycie SB z Nowej Zelandii. Kolejną przeszkodą były przepisy
dotyczące spożycia alkoholu, wprowadzone u początku XX wieku. W ich wyniku w
całej Nowej Zelandii i Australii nie można było kupić alkoholu po godzinie
osiemnastej. Doprowadziło to do zjawiska określanego jako „six o’clock swill”,
czyli godzinnego oblężenia wszelkich barów. Pomiędzy wyjściem z pracy o piątej
i zamknięciem barów o szóstej, większość mężczyzn starała się jak najbardziej wykorzystać
ostatnią godzinę i ‘napić się na zapas’, co oczywiście nie miało pozytywnych
skutków. Ale to jest materiał na inną historię, o której jeszcze zdążę napisać.
Tymczasem wróćmy do Nowej Zelandii, która w pierwszej połowie przeżywała regres
uprawy winorośli i kultury picia wina. Wszystko zmieniło się po II wojnie
światowej. Przepisy alkoholowe zaczęły się rozluźniać, dlatego wino w pewnej
mierze zaczęło odzyskiwać dawnych zwolenników. Jednak najważniejsze były dwa
wydarzenia: niepodległość i wstąpienie Wielkiej Brytanii do Unii Europejskiej. Brytyjska
kolonia nie umiała sobie poradzić na rynku międzynarodowym po wielkiej wojnie.
Konkurowanie z innymi krajami było obce dla nowozelandzkiego rządu. Gdy w 1947
roku Nowa Zelandia przestała być częścią brytyjskiego imperium musiała sobie
sama radzić. Handel wewnątrz imperium był do tej pory głównym źródłem dochodów
tego dominium. Po wojnie Wielka Brytania zaczęła zacieśniać więzy gospodarcze z
państwami europejskimi, ukoronowaniem tych związków było jej przystąpienie do
Europejskiej Wspólnoty Gospodarczej(protoplasty Unii Europejskiej). To wszystko
pogrążyło Nową Zelandię w poważnym kryzysie ekonomicznym. Trzeba było całkowicie zmodernizować obecne
struktury gospodarcze by ten niewielki kraj mógł znów stanąć na nogi.
W latach
osiemdziesiątych wprowadzono drastyczne reformy, które uratowały ten młody kraj,
czego dziś jesteśmy świadkami. Jedną z poważnych zmian było ograniczenie
hodowli owiec i bydła. A tereny przeznaczone do tej pory na pastwiska trzeba
było jakoś zaadoptować. Dlatego pojawiły się inne sposoby wykorzystania ziemi.
Nim winnice stały się częścią krajobrazu Nowej Zelandii musiały również przejść
ewolucję. W ten sposób reformy dotknęły również świata wina. Został przejęty
przez młodych i pewnych siebie winiarzy, którzy doświadczenie i umiejętności
zdobyli w Europie. Ich podstawowym celem było osiągnięcie jakości, a nie
ilości. Dlatego zaczęto tworzyć wina rocznikowe, co do tej pory było rzadką
praktyką w Nowej Zelandii. Porzucono również wina wzmacniane. Już w latach siedemdziesiątych
osiągnięto pierwsze sukcesy. Rocznik 1977 był pierwszym Sauvignon Blanc, który
pokazał potencjał tej odmiany na nowozelandzkiej ziemi. I nagle wszędzie
zaczęto sadzić winnice. Jednak należy zaznaczyć że lata 70. i 80. były okresem
eksperymentów, lepszych i gorszych. Część winiarzy bardzo chętnie obsadzała swe
ziemie odmianą Müller-Thurgau, która okazała się popularna na krótką metę. Inni
byli zwolennikami mocno beczkowych Sauvignon Blanc, naśladując eksperymenty
Roberta Mondavi. Równie szybko zrezygnowali z tego pomysłu. A niektóry zajęli
się poszukiwaniem jak najlepszych terenów do uprawy winorośli. Przykładowo
Marlborough stało się popularne dopiero u początku lat osiemdziesiątych, chociaż
pierwsze winnice powstały tam już w 1973 roku. W ostatniej dekadzie minionego
wieku przyszedł czas na zbieranie pochwał, który nie ustały aż do dziś. Krytycy
winiarscy ciągle prześcigają się w coraz bardziej wyrafinowanych opisach
nowozelandzkiego Sauvignon Blanc. Oto kilka przykładów:
„Całkowicie
nowy, wybitny styl wina, który reszta świata będzie się starała skopiować.”
Robin
"Oz" Clarke
„Nowozelandzki SB jest jak dziecko, które
dziedziczy najlepsze cechy swych rodziców. Egzotyczne aromaty niektórych SB z
Nowego Świata oraz ostrość i kwasowość SB z Sancerre.”
Mark
Oldman
„Picie
swojego pierwszego kieliszka SB z Nowej Zelandii jest jak uprawianie seksu po
raz pierwszy.”
Anonim
„To
jak nagi skok na bungee wraz z Elle MacPherson do bezdennego zbiornika pełnego
liści agrestu.”
Anonim
Nie trudno zauważyć, że nie brakowało
zwolenników Sauvignon Blanc wśród krytyków winiarskich. Ciężka praca nad reformą winiarstwa i całej
gospodarki na pewno się opłaciła. Poza tym nie należy ograniczać się tylko do tej jednej odmiany, bo
przecież nowozelandzcy winiarzy osiągnęli niemałe sukcesy tworząc wina z
Rieslinga czy Pinot Noir. Tym sposobem dali wystarczający dowód, że wspaniała
historia nie jest konieczna by tworzyć wielkie wina.