Dla niektórych zaskakującym może być
fakt, że wino tak naprawdę zawdzięczamy Kościołowi katolickiemu, a dokładniej
zakonnikom. Dzięki ich blisko tysiącletnim rządom nad winnicami europejskimi
posiadamy dziś ten wspaniały napój. Mimo, że to historia dość znana to jednak
opowiem, jak to bracia zakonni wzięli pod swą opieką niemalże wszystkie
najlepsze winnice Europy. Opowieść wypada zacząć od początku, więc przenieśmy
się na chwilę do Europy zachodniej w okresie wczesnego średniowiecza. Wtedy to,
miał miejsce wzmożony rozwój życia zakonnego na starym kontynencie. Były to
głównie zakony żyjące według reguły benedyktyńskiej. Oznaczało to tyle, że te
zakony oddawały się dobrowolnemu ubóstwu i były poniekąd samowystarczalne.
Zakonnicy musieli sobie sami zapewnić niezbędne do życia rzeczy. Dlatego też,
te zakony parały się pracą na roli i hodowlą. A także winiarstwem, w końcu wino
było - i jest - podstawowym elementem liturgii katolickiej.
Oczywiście wielką
naiwnością byłoby sądzić, iż tylko w tym celu zakonnicy używali wina. W końcu
już św. Paweł pisał w swych listach do Tymoteusza: „Nie pij już samej wody;
używaj trochę wina ze względu na swój żołądek i na swe częste omdlenia” (Tm 5,
23). Mnisi, jak na nich przystało, skwapliwie stosowali nakazy wczytywane w Biblii.
Dlatego też wino towarzyszyło zakonnikom przy każdym posiłku. W niektórych
zakonach, towarzyszyło ono w bardzo dużej ilości, według francuskiego
duchownego Piotra z Castelnau, spożycia wina ok. IX wieku wynosiło ponad 3
litry dziennie na jednego zakonnika. Wydaje się to wręcz niemożliwe, jednak
jest to prawdopodobne. Trzeba pamiętać,
że wino w tamtych czasach było ono
napojem, a nie alkoholem. Woda nie była zbyt bezpieczna do picia, roznosiła
zarazy i epidemie, a znalezienie czystego i pewnego źródła wody było dość dużym problemem. Jednak po zmieszaniu
jej z winem, nie była już niebezpieczna. Dlatego też wypicie 3 litrów wina zmieszanego
z wodą, rozłożone na cały dzień i połączone z intensywną pracą fizyczną nie
musiało skutkować upiciem, służyło bardziej jako napój energetyczny. Takie ilości
wina spożywano tylko na początku, wraz z reformą benedyktyńską spożycie zostało
zmniejszone do jednej heminy dziennie, czyli około 300 ml. I ta granica nie
była sztywna, wraz ze starzeniem się reformy jej nakazy były coraz słabiej respektowane. Funkcjonowanie wina jako powszechnego napoju
wiązało się z ogromnym na nie zapotrzebowaniem. Dlatego też niemalże przy
każdym nowo założonym zakonie powstawały w niedługim czasie winnice. Były one niezwykle
ważnym elementem życia zakonnego, również ze względu na to, iż przynosiły
poważne zyski. W późnym średniowieczu, gdy zakony wyrobiły sobie renomę swojego
wina, mogły je sprzedawać wedle własnego uznania, chętnych oczywiście nie
brakowało. Jedno z opactw w Dijon, prowadziło nawet sprzedaż detaliczną,
otwierając sklep o jakże adekwatnej nazwie „Pod Szarym Kapturem”. Zakonnicy
opanowali zupełnie handel winem, głównie dzięki przywilejem królewskim i silnej
władzy kościelnej w ówczesnej Europie. Wino zakonników było wyśmienite, więc nikt
nie narzekał, że tylko oni je produkowali, no może poza paroma biskupami,
którzy też chcieli mieć swój udział w tym jakże intratnym interesie.
Wraz z rozrostem sieci klasztornej Europy rósł
areał winnic europejskich. Nie byle jakich winnic. Braciszkowie pielęgnując swe
winnice opiekowali się przyszłymi najwspanialszymi winnicami Europy, to właśnie
tam należy szukać korzeni dzisiejszych grand cru. Pierwsze światowe burgundy
były dziełem zakonników z opactwa benedyktyńskiego w Cluny. Wina z Pommard
również zawdzięczamy benedyktynom. Cystersi są natomiast ojcami win z Chablis. Lecz
nie tylko we Francji tak to wyglądało. Najwspanialsze wina reńskie są dziełem
zakonników niemieckich, np.: dzisiejsze wina Schloss Johannisberg są tworzone w
winnicach założonych przez benedyktynów z klasztoru w Fuldzie. Słynne hiszpańskie Valdepenas
były dziełem cystersów. Także za słynne beaujolais należy podziękować braciom
zakonnym. I za wiele, wiele więcej. Jak chociażby Chateauneuf-du-pape, ale to
już materiał na inną historię.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz