niedziela, 23 września 2012

O wielkiej beczce i jej małym strażniku.



Beczka jest chyba najbardziej charakterystycznym pojemnikiem na wino. Kilkanaście wieków tradycji niezawodnie świadczy o tym, że jest to jeden z najlepszych sposobów na przechowanie wina. Współcześnie jej rola trochę się zmieniła. Zamiast być tylko pojemnikiem, służy do nadania winom odpowiedniego charakteru. Jednak dawniej służyła przede wszystkim do przechowywania wina. Dlatego też produkowano je w imponujących ilościach i w całej gamie pojemności. Od tych najmniejszych kilkudziesięciolitrowych po to monstrualne. Dzisiaj właśnie o tych największych będzie mowa. A przede wszystkim o jednej beczce, z Heidelbergu. 

Dawna stolica Palatynatu jest dziś niewielkim niemieckim miasteczkiem, znana jest przede wszystkim z bogatej historii i wielu zabytków. Jednym z nich jest owa ogromna beczka, znajdująca się w piwnicach zamkowych. Zbudowana w 1751 roku z polecenia Karla Theodora, elektora Palatynatu. Beczka, o pojemności 220 tys. litrów, służyła do przechowywania podatków w postaci wina od okolicznych winiarzy. Ma długość 8,5 metra i szerokość 7, a na jej szczycie jest ustawiony parkiet do tańca. Mówi się, że bednarz odpowiedzialny za to dzieło, użył 130 dębów do jego stworzenia. Beczka Heidelberg Tun była tak ważna dla miasta i regionu, że miała nawet własnego opiekuna. Był nim Pankert, karzeł pochodzący z Italii, sprowadzony do Heidelbergu przez palatyna, by jako błazen umilać czas dworzanom. Gdy dał się poznać jako wielki miłośnik wina (pijał tylko wino, w ogromnych ilościach), książę Karl Theodor uczynił go strażnikiem beczki heidelberskiej. Miał nawet swój przydomek – Perkeo. Ponoć wziął się z włoskiego "perché no?", oznaczającego „czemu nie?”, miała to być zwyczajowa odpowiedź Pankerta na pytanie, czy ma ochotę na kolejny kieliszek wina. Według popularnej legendy, Perkeo dożył późnej starości, a zmarł – jak na ironię – dzień po tym, gdy lekarz, nakazał mu pić wodę zamiast wina. Pomimo śmierci strażnika, beczka pozostała. Została uszkodzona przez żołnierzy napoleońskich, którzy nie wierząc, że beczka stoi od dawna pusta, postanowili ją otworzyć za pomocą siekier. Na szczęście Heidelberg Tun przetrwała kolejne wojenne zawieruchy i nadal można ją podziwiać.
 
Ale beczka Karla Theodeora nie był pierwszą wielką beczką. W samym Heidelbergu była to czwarta wielka beczka. Pierwsza powstała w 1591 roku za sprawą palatyna Johanna Kasimira von der Pfalz. Miała pojemność "tylko" 127 tys. litrów. Niestety została zniszczona podczas wojny trzydziestoletniej. Jednak był tak wspaniała, że nawet napisano poemat na jej cześć, autorem był Anton Praetorius, pastor kalwiński. Kolejne dwie beczki 1664 roku i 1728 również nie przetrwały próby czasu. Dopiero Heidelberg Tun miała na tyle szczęścia by dotrwać do dziś. Oprócz Heidelbergu, także Saksonia może się pochwalić ogromną beczką. W małym mieście Halberstadt znajduje się najstarsza beczka monstrualnych rozmiarów. Tym razem licząca 144 tys. litrów pojemności. Ta beczka przetrwała ponad 400 lat i jest zapisana w Księdze Rekordów Guinessa. Jej budowa trwała dwa lata i została zakończona w 1594 roku, wtedy też została napełniona. Zapewne nieprzypadkowo był to rok, w którym ślub brali Heinrich Julius, książę Brunswick i księżna Elżbieta Duńska. Beczka nie tylko wystarczyła na wesele, ale i na długo potem. Opróżnienie jej zajęło 12 lat. Niestety po tym wydarzeniu nie była ponownie napełniana. Taki los spotkał większość ogromnych beczek. Te z Heidelbergu również przez większość swego żywota stały puste. Jak widać potencjał bednarzy niemieckich nie szedł w parze z zapotrzebowaniem. Ale za to, dziś Niemcy mogą się szczycić największymi i najstarszymi beczkami na świecie.

2 komentarze:

  1. 144tys litrów wypito w 12lat...Czyli 12tys litrów rocznie ,czyli 1tys. litórw wina na miesiąc .Co za miejsce ,co za czasy... ehhhh :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Tysiąc litrów miesięcznie nie wydaje się tak dużą ilością, jeśli się weźmie pod uwagę ile potrafił wypić strażnik beczki heidelberskiej. Ponoć Perkeo wypijał dziennie między 20 a 30 litrów wina, co moim zdaniem wydaje się zbyt nieprawdopodobne. Ale cóż miał robić biedny karzeł przez cały dzień :)

    OdpowiedzUsuń