piątek, 9 listopada 2012

Inne, nie znaczy gorsze.



Trzeci czwartek listopada tuż tuż. Tylko czekać, aż sklepowe półki zaczną się uginać od Beaujolais Noveau. Paru blogerów też pewnie pokusi się o recenzję tegorocznej wersji najlepiej sprzedającego się wina z Burgundii. A co sama Burgundia na to? To, co zwykle. Z lekką nutą zazdrości będzie spoglądać na sukces marketingowy swego niechcianego dziecka. Bo przecież region Beaujolais to swoista czarna owca rodziny burgundzkiej, jest inny niż pozostałe pociechy, co bardzo łatwo zauważyć. Wszakże młode, lekkie wino z Burgundii brzmi niemalże jak oksymoron. Ale czy odmienność jest zła? Moim zdaniem nie, a już na pewno nie w przypadku regionu Beaujolais. Szkoda, bo nie zawsze tak uważano.

Już w średniowieczu Burgundia uchodziła za najznamienitszy region winiarski Francji. Nie każde wino mogło uzyskać miano prawdziwego Burgunda, nawet jeśli pochodziło z tej krainy geograficznej. Wina z okolic miasta Beaujeu, historycznej stolicy Beaujolais, niestety do czołowych Burgundów się nie zaliczały. Było dość oczywistym, że winom z tej części regionu będzie trudno konkurować choćby z winami z Côte-d'Or. Przez długi czas areał winnic w omawianym regionie był nieduży i produkcja wina miała odpowiadać jedynie bieżącym potrzebom. Zmiana przyszła w połowie XVII wieku. W 1642 roku ukończono budowę kanału Briare. Stało się to o tyle istotne, że niezwykle ułatwiło transport wina do Paryża, był to bezpieczniejszy i tańszy sposób, niż dostawa drogą lądową. Ułatwiony eksport wpłynął na zwiększenie podaży win z Beaujolais. Można by się zastanowić, czemu nagle trunki z krańców Burgundii miałyby się lepiej sprzedawać niż te, od lat znane Paryżanom, prawdziwe Burgundy. Otóż odpowiedź jest dość prosta. Gamay! Ta odmiana była w tym czasie znana już tylko w Beaujolais. Jeszcze w czasach średniowiecza znacznie przyczynili się do powyższego książęta burgundzcy. A zaczęło się od tego, że pod koniec XIV wieku odmiana Gamay uzyskała dużą popularność w rejonie Côte-d'Or. Było to spowodowane epidemią czarnej śmierci, która nawiedziła Europę około roku 1360. Z powodu braku rąk do pracy winnice obsadzone odmianą Pinot Noir były zaniedbane, a doprowadzanie ich do ładu było trudniejsze, niżeli posadzenie nowych krzewów odmiany Gamay – nota bene wywodzącej się od Pinot Noir. Nowa odmiana burgundzka była łatwiejsza w uprawie i dawała owoce wcześniej niż Pinot Noir. 
Książę Filip Śmiały, widząc zagrożenie dla tradycji burgundzkiego winiarstwa, wydał w 1395 roku zakaz sadzenia i uprawy odmiany Gamay w Burgundii. Edykt ten został potwierdzony przez jego następcę, Filipa Dobrego, w 1455 roku. Tym sposobem owa odmiana zniknęła z najznakomitszych regionów Burgundii. W Beaujolais pozostała, bo nikt tego zakazu nie egzekwował. Dwieście lat później, gdy wina z Beaujolais trafiły na paryskie stoły, przypomniano sobie o niej. Co prawda ich pozycja nie stała się na tyle silna, by zagrozić winom z Côte de Nuits i Côte de Beaune bądź z innych regionów Francji, ale dały o sobie znać. Paryż, a także cała Francja, dowiedziały się, że na południowych krańcach Burgundii również powstaje dobre wino. Stosunkowo niedawno, z powodu nagłośnienia lokalnej tradycji, cały świat usłyszał o Beaujolais. Przez wiele lat w miastach i wioskach tego niedocenianego regionu Burgundii corocznym zwyczajem było spożywanie młodego wina już w sześć tygodni po winobraniu. Tym winem jest przesławne dziś Beaujolais Noveau. Ojcem jego światowego sukcesu można nazwać Georges’a Duboeuf’a. To on swymi usilnymi działaniami popularyzatorskimi spowodował, iż wina z południowych krańców Burgundii uzyskały światową sławę. Między innymi dzięki niemu dzień rozpoczęcia sprzedaży Beaujolais, ustalony w 1985 roku przez Institut National des Appellations d'Origine na trzeci czwartek listopada, stał się nieformalnym ogólnoświatowym świętem wina. Sukces Beaujolais Nouveau miał też niezbyt pozytywne strony. To młode i, jakby nie patrzeć, dość niskiej jakości wino spowodowało, że zapominamy o prawdziwych Beaujolais, które nie są tak płaskie i zwyczajne jak Nouveau, ale też nie tracą swej lekkości i dają przyjemność przy każdym łyku. Ja już dziś zacznę celebrację tego światowego święta butelką Beaujolais-Villages Josepha Drouhina. A osobiście wolę uczcić przetrwanie Gamay i odmienność Beaujolais, bo region ten zasługuje na pamięć i bycie docenionym.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz