Trzeci czwartek
listopada tuż tuż. Tylko czekać, aż sklepowe półki zaczną się uginać od
Beaujolais Noveau. Paru blogerów też pewnie pokusi się o recenzję tegorocznej
wersji najlepiej sprzedającego się wina z Burgundii. A co sama Burgundia na to?
To, co zwykle. Z lekką nutą zazdrości będzie spoglądać na sukces marketingowy
swego niechcianego dziecka. Bo przecież region Beaujolais to swoista czarna
owca rodziny burgundzkiej, jest inny niż pozostałe pociechy, co bardzo łatwo
zauważyć. Wszakże młode, lekkie wino z Burgundii brzmi niemalże jak oksymoron.
Ale czy odmienność jest zła? Moim zdaniem nie, a już na pewno nie w przypadku
regionu Beaujolais. Szkoda, bo nie zawsze tak uważano.
Już w
średniowieczu Burgundia uchodziła za najznamienitszy region winiarski Francji. Nie każde
wino mogło uzyskać miano prawdziwego Burgunda, nawet jeśli pochodziło z tej
krainy geograficznej. Wina z okolic miasta Beaujeu, historycznej stolicy
Beaujolais, niestety do czołowych Burgundów się nie zaliczały. Było dość
oczywistym, że winom z tej części regionu będzie trudno konkurować choćby z
winami z Côte-d'Or. Przez długi czas areał winnic w omawianym regionie
był nieduży i produkcja wina miała odpowiadać jedynie bieżącym potrzebom.
Zmiana przyszła w połowie XVII wieku. W 1642
roku ukończono budowę kanału Briare. Stało się to o tyle istotne, że niezwykle
ułatwiło transport wina do Paryża, był to bezpieczniejszy i tańszy sposób, niż dostawa
drogą lądową. Ułatwiony eksport wpłynął na zwiększenie podaży win z Beaujolais.
Można by się zastanowić, czemu nagle trunki z krańców Burgundii miałyby się
lepiej sprzedawać niż te, od lat znane Paryżanom, prawdziwe Burgundy. Otóż
odpowiedź jest dość prosta. Gamay! Ta odmiana była w tym czasie znana już tylko
w Beaujolais. Jeszcze w czasach średniowiecza znacznie przyczynili się do powyższego
książęta burgundzcy. A zaczęło się od tego, że pod koniec XIV wieku odmiana
Gamay uzyskała dużą popularność w rejonie Côte-d'Or. Było to spowodowane
epidemią czarnej śmierci, która nawiedziła Europę około roku 1360. Z powodu
braku rąk do pracy winnice obsadzone odmianą Pinot Noir były zaniedbane, a
doprowadzanie ich do ładu było trudniejsze, niżeli posadzenie nowych krzewów
odmiany Gamay – nota bene wywodzącej się od Pinot Noir. Nowa odmiana burgundzka
była łatwiejsza w uprawie i dawała owoce wcześniej niż Pinot Noir.
Książę Filip Śmiały, widząc zagrożenie dla tradycji burgundzkiego winiarstwa, wydał w
1395 roku zakaz sadzenia i uprawy odmiany Gamay w Burgundii. Edykt ten
został potwierdzony przez jego następcę, Filipa Dobrego, w 1455 roku. Tym sposobem
owa odmiana zniknęła z najznakomitszych regionów Burgundii. W Beaujolais
pozostała, bo nikt tego zakazu nie egzekwował. Dwieście lat później, gdy wina z
Beaujolais trafiły na paryskie stoły, przypomniano sobie o niej. Co prawda ich
pozycja nie stała się na tyle silna, by zagrozić winom z Côte de Nuits i Côte
de Beaune bądź z innych regionów
Francji, ale dały o sobie znać. Paryż, a także cała Francja, dowiedziały się,
że na południowych krańcach Burgundii również powstaje dobre wino. Stosunkowo
niedawno, z powodu nagłośnienia lokalnej tradycji, cały świat usłyszał o
Beaujolais. Przez wiele lat w miastach i wioskach tego niedocenianego regionu Burgundii
corocznym zwyczajem było spożywanie młodego wina już w sześć tygodni po
winobraniu. Tym winem jest przesławne dziś Beaujolais Noveau. Ojcem jego światowego
sukcesu można nazwać Georges’a
Duboeuf’a. To on swymi usilnymi działaniami popularyzatorskimi spowodował, iż
wina z południowych krańców Burgundii uzyskały światową sławę. Między innymi
dzięki niemu dzień rozpoczęcia sprzedaży Beaujolais, ustalony w 1985 roku przez
Institut National des Appellations d'Origine na trzeci czwartek listopada, stał się
nieformalnym ogólnoświatowym świętem wina. Sukces Beaujolais Nouveau miał też niezbyt pozytywne strony. To młode i,
jakby nie patrzeć, dość niskiej jakości wino spowodowało, że zapominamy o
prawdziwych Beaujolais, które nie są tak płaskie i zwyczajne jak Nouveau, ale
też nie tracą swej lekkości i dają przyjemność przy każdym łyku. Ja już dziś
zacznę celebrację tego światowego święta butelką Beaujolais-Villages Josepha
Drouhina. A osobiście wolę uczcić przetrwanie Gamay i odmienność Beaujolais, bo
region ten zasługuje na pamięć i bycie docenionym.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz