Hernan Cortes |
Jednym z pierwszych aktów wydanych przez Hernánana Cortésa w Nowej Hiszpanii, było
obsadzenie winoroślą podbitych terenów. Taki pośpiech spowodowany był podobno hucznym
świętowaniem pokonania Imperium Azteków w 1521 roku, podczas którego wypito
cały zapas wina. Ale to tylko legenda. Nie doszukując się prawdziwych przyczyn
należy przyznać, że hiszpański konkwistador, swym rozkazem, zapoczątkował
uprawę winorośli w Meksyku. Europejska winorośl bardzo dobrze przyjęła się w
Ameryce Środkowej. W Nowej Hiszpanii szybko pojawili się misjonarze, którzy
poza nawracaniem miejscowej ludności, zajmowali się uprawą winorośli. Król
Karol V Habsburg widział zysk w tym przedsięwzięciu, dlatego chętnie wysyłał
kolejne wyprawy mające szukać dogodnych miejsc pod uprawy. Wkrótce ekspedycje
dotarły aż do Półwyspu Kalifornijskiego. W całym Meksyku jak grzyby po deszczu
wyrastały hacjendy nastawione na uprawę winorośli. Rozwój winiarstwa następował
tak szybko, że już pod koniec XVI wieku powstała pierwsze komercyjne winnice w
Nowej Hiszpanii. Najsławniejszą z nich jest Hacienda de San Lorenzo (dziś: Casa Madero), założona w 1597 roku przez Lorenzo de Garcia. Winnica
powstała nieopodal Santa María de las Parras (dziś: Parras de la Fuente) w dzisiejszym stanie Coahuila. Jej założenie zbiegło się z edyktem króla
Filipa II, zakazującym nasadzania winnic w Meksyku. Na mocy edyktu wszystkie istniejące
winnice mogły nadal produkować wino, jednak w praktyce wiele z nich zostało
doszczętnie zniszczonych. Casa Madero przetrwała i dzięki temu jest dziś
najstarszą winnicą obu Ameryk. Mimo zakazu królewskie winiarstwo meksykańskie
nie upadło, pozostałe winnice prężnie rozwijały się, a z czasem zaczęły być
coraz większym kłopotem dla korony hiszpańskiej. Rodzimy przemysł winiarski
rozwinął się dzięki temu, że mógł eksportować wino do kolonii. Gdy kolonie same
zaczęły produkować wino to główny rynek zbytu został zamknięty co sprawiło, że winiarstwo
hiszpańskie podupadło. Król Karol II postanowił temu przeciwdziałać. W 1699 roku wydał dekret
zakazujący produkcji wina w koloniach hiszpańskich, za wyjątkiem winnic
klasztornych, które mogły nadal produkować wino na potrzeby kościoła. Hiszpania
była wtedy zbyt słaba by zajmować się sprawą niesubordynacji winiarzy w ich
koloniach. Mimo to ten edykt podciął nieco skrzydła winiarstwu w Nowej Hiszpanii, jednak nie był w stanie go zniszczyć. Nieskuteczność dekretu poświadcza fakt,
że koniec XVII/początek XVIII wieku był okresem rozwoju winiarstwa w Baja
California. Został on zapoczątkowany przez jezuickiego duchownego Juana de Ugarte.
Casa Madero |
W XVIII wieku winiarstwo Nowej Hiszpanii miało się całkiem
dobrze, choć trzeba przyznać, że większość winnic należała do kościoła. Duchowni
nie bali się restrykcji ze strony państwa, bo korona hiszpańska była zbyt słaba
i zbyt zależna od kościoła, by z nim walczyć. XIX wiek, jak wszędzie, był
trudnym czasem dla winiarstwa, ale tym razem ze zupełnie innego powodu. U początku
wieku miała miejsce wojna o niepodległość Meksyku, zakończona zwycięstwem w 1821
(jak na ironię, w 300 rocznicę pokonania Imperium Azteków). Wtedy zostały
zniesione wszelki ograniczenia wobec winiarzy, jednak wojna zrobiła swoje. Go gorsza,
ledwie dwadzieścia lat po uzyskaniu niepodległości Amerykanie postanowili
zaznaczyć swą obecność na kontynencie, doprowadzając do blisko
dziesięcioletniej wojny. W ciągu następnych dekad Meksykanie borykali się z dyktaturami,
przewrotami i ogólnie rzecz biorąc niestabilną sytuacją państwową. Jak łatwo
się domyślić uprawa winorośli nie była łatwa w takich czasach. Jak na złość z
początkiem wieku XX do Meksyku dotarła znana nam wszystkim filoksera. To
wszystko stłamsiło winiarstwo meksykańskie może nawet bardziej niż hiszpańska
zazdrość. Jednak po tych wszystkich nieszczęściach znaleźli się kilku szaleńców
chętnych do odbudowania dawnych hacjend i nasadzenia nowych winorośli. Powstała
w 1948 roku Narodowe Stowarzyszenie Winiarzy, zrzeszając na początku jedynie 14
winiarzy. Szczęśliwie wraz z rozwojem państwa nastąpił rozwój winiarstwa. W
latach 70. i 80. coraz więcej rolników zdecydowało się szukać szczęścia przy
produkcji wina. Dzięki temu winiarska tradycja Meksyku jest podtrzymywana. Wypada więc krzyknąć „Viva El Vino!”, i
pozostaje czekać, aż wina z Meksyku zapełnią półki naszych sklepów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz