Niemieckie festiwale wina są dziś jednym
z podstawowych elementów kultury winiarskiej tego państwa. Ponoć w całym kraju
można naliczyć ponad tysiąc wydarzeń zaliczanych jako festiwale wina. Poza festiwalami
jest wiele innych atrakcji, Deutsche
Weinstraße jest chyba jedną z najbardziej rozpoznawalnych. A
wszystko by zachęcić wszystkich amatorów enowakacji, do spędzenia urlopu na
Renem. Ciekawe jest to, że te festiwale powstały w ciągu ostatnich
kilkudziesięciu lat, przeważnie w latach pięćdziesiątych, więc jest to
stosunkowo młoda tradycja. Jednak prawdziwie szokujące jest to, że niemieckie
festiwale wina na początku były elementem nazistowskiej propagandy. A ich
pierwszy rozwój to lata trzydzieste XX wieku. Szereg wydarzeń pomógł nazistom wplątać
ich ideologię w rzecz tak zwykłą i niewinną jak festiwale wina. Zacząć trzeba
od początku XX wieku. Już wtedy niemieckie wino miało dobrą pozycję w świecie,
a najlepsze Rieslingi były poszukiwane przez koneserów. Tak dobra passa
skończyła się wraz z wybuchem wojny. Mężczyźni ruszyli na wojnę, a winnice
leżały odłogiem. Eksport wina został znacznie ograniczony. Po wojnie było jeszcze
gorzej. Brakowało rąk do pracy. Ci, którzy powrócili nie byli w stanie sami
dbać o winnicę, albo nie mieli funduszy, albo byli kalekami, co całkowicie uniemożliwiało
pracę przy winie. Na domiar złego hiperinflacja z początku lat 20. czyniła jakąkolwiek
sprzedaż wina zupełnie niedochodową. W tym czasie bankructwa były na porządku
dziennym. Gwoździem do trumny okazał się kryzys z końca lat 20. Winiarze byli
rozgoryczeni, na nic zdały się ich protesty, pomoc państwa nie nadeszła.
Plakat reklamujący festiwal. |
Gdy do
władzy doszli Naziści(1933), wszystko miało się zmienić. Kolejny problem winiarzy
pojawił się w 1934 roku, jak na ironię była to klęska urodzaju. Niezwykle suche
i ciepłe lato spowodowało, że zbiory były ponad dwa razy wyższe niż
standardowe. Mogłoby się wydawać, że to rzecz pozytywna, gdyż duże zbiory
pozwalały na powiększenie sprzedaży. Jednak nie było aż takiego popytu na wino.
Rynek wina niemieckiego, z wciąż ograniczonym eksportem, nie był w stanie
przyjąć dwukrotnie większej ilości towaru, niż co roku. Dlatego wino musiało
pozostać w piwnicy, ale tutaj z kolei pojawiała się kwestia braku miejsca. O
ile rocznik 1934 zmieścił się jeszcze w piwnicach nadreńskich winiarzy, to następny
mógłby mieć z tym problem. I w tym momencie z pomocą przychodzi rząd NSDAP.
Naziści zaczęli dość prosto, od kampanii na rzecz zwiększenia sprzedaży wina w
kraju. Wkrótce Ministerstwo Oświecenia Publicznego i Propagandy ustala Fest der deutschen Traube und des Weines, czyli
Festiwal niemieckich Gron i Wina. Wszystko po to, by zwiększyć sprzedaż wina i
nieco opróżnić piwnice. Ta pomoc brzmi dość niewinnie jednak cała akcja
wpisywała się w ideologię Blut Und Boden(Krew i Ziemia), według niej chłopstwo było
podstawą rasy aryjskiej, która miała odrodzić naród niemiecki. Festiwal był
kontrolowany przez Reichsnährstand(urząd
kontrolujący wszystkie elementy produkcji rolnej w III Rzeszy), ceny sprzedaży
wina były przezeń regulowane. Plan festiwalu, który trwał cały tydzień, był szczegółowo
rozpisany, tak by można było wpleść propagandę w każdy możliwy element. Przez
to nawet sklepy sprzedające wino nie mogły zatrudniać nikogo, kto nie był
czystej krwi aryjskiej. Wszystko było podporządkowane niemieckiej machinie
ideologicznej. Mimo to ludność kochała te festiwale, bo przecież nie miała powodu
by tego nie robić. Festiwal z 1935 roku był wielkim sukcesem, tak samo ten z
roku następnego. Niemcy pamiętający te czasy, zapewne miło je wspominają, był
to przecież czas odrodzenia winiarstwa reńskiego. W końcu ktoś zadbał o
niemieckich winiarzy.
Deutsches Weintor |
W tym czasie również stworzono Deutsche Weinstraße. Koniec
trasy wyznacza tzw. Deutsches Weintor,
przypominająca łuk triumfalny. Ona też jest poniekąd nawiązaniem do niemieckiej
ideologii, która starała się przedstawić III Rzeszę jako kontynuację Świętego
Cesarstwa Rzymskiego Narodu Niemieckiego, któro z kolei uważało się za następcę
Imperium Rzymskiego. W taki sposób naziści potrafili nawet wino wykorzystać do
propagowania swej ideologii. Jednak to z ich pomocą niemieckie winiarstwo mogło
przezwyciężyć kryzys i znów zyskało swój dawny blask. Chociaż tyle dobrego
wynikło z ich działań.
Świetny artykuł.W sposób ciekawy i przystępny tłumaczy skąd takie poparcie faszyzmu wśród Niemców. Oczywiście opisuje jedynie fragment propagandowej polityki NSDAP za to dotyczący obszaru związanego z winem.
OdpowiedzUsuńDziękuję, cieszę się, że się podoba. A przy okazji już dziś wieczorem powinno się coś nowego pojawić, więc zapraszam do czytania.
OdpowiedzUsuń