niedziela, 26 sierpnia 2012

Nowa potęga wychodzi zza gór.




Ostatnim razem pisałem o losach amerykańskiego winiarstwa, dziś podążę trochę na południe i pokaże jak to wyglądało w Chile. Ten znany i ceniony region winiarski ma za sobą niezwykle ciekawą, pełną wzlotów i upadków historię. Wypada zacząć od tego, że winorośl do Ameryki Południowej sprowadzili hiszpańscy konkwistadorzy na początku XVI wieku. Wkrótce na terenach dzisiejszego Chile wino było produkowane na skalę masową, wysyłano je stamtąd nawet do Europy. Nie trzeba było długo czekać, by stało się ono tak popularne, żeby zagrozić interesom hiszpańskich win ogrodników. 

Korona Hiszpańska, broniąc interesów swych poddanych, skutecznie ograniczyła produkcje wina w Ameryce Południowej poprzez zakaz importu wina z Peru i Chile. Od tego momentu winiarstwo w tym regionie podupadło, było utrzymywane tylko dzięki potrzebom miejscowej ludności, a także misjonarzy w Ameryce Południowej. Sytuacja zaczęła się zmieniać wraz z rozluźnianiem się więzi miedzy Hiszpanią a jej koloniami. Moment powrotu na arenę światową przyszedł pod koniec XVIII wieku. Sytuacja w Europie była w tedy na tyle napięta, że nikt nie przejmował się zamorskimi winnicami, zwłaszcza, że Hiszpania była w tedy zbyt słaba, by trzymać w ryzach swe kolonie. Winiarze chilijscy wykorzystali sytuację eksportując ponownie wino do Europy, tym razem w dużych ilościach. Na tyle dużych, by móc konkurować z winnicami ze Starego Kontynentu. Były to głównie słodkie wina z odmian muscatel i pais (charakterystycznej odmiany Ameryki południowej). John Byron (dziadek TEGO Byron’a), podróżując po Chile, tak zasmakował w tamtejszych winach, że po powrocie do Anglii zachwalał je, stawiając na równi z hiszpańska Maderą. Zainteresowanie chilijskim winem szczęśliwym trafem zbiegło się z uzyskaniem niepodległości przez Chile w 1818 roku. Brak formalnej władzy hiszpańskiej przyczynił się do jeszcze wyższego eksportu. Tym razem podaż wpłynęła na popyt na chilijskie wina, a to z kolei wzbudziło zainteresowanie winiarzy francuskich tym regionem. Wkrótce zaczęła się współpraca winiarzy z obu regionów. Na plantacjach w Chile pojawiły dobrze znane w Europie odmiany: Cabernet Sauvignon, Merlot, Pinot Noir, Semillion, a nawet Reisling. Jak się później okazało, był to idealny czas na tego typu posunięcie. W kilkanaście lat po przeszczepieniu tych winorośli na grunt amerykański nadeszła katastrofa. Jednak nie dla Chile. Europejskie winnice opanowała czarna śmierć, a w zasadzie żółta mszyca znana bardziej pod nazwą filoksery. Winiarze z Chile, podobnie jak ich koledzy z Hiszpanii, bezwzględnie wykorzystali cudze nieszczęście. Jednak oni byli w lepszej sytuacji. Po pierwsze, jeszcze przed filokserą współpracowali z winiarzami francuskimi. Po drugie, choć od niedawna, posiadali już wina z najlepszych odmian  francuskich. Po trzecie, Chile udało uchronić się przed filokserą, przez co są tam dziś tak wyjątkowe i cenione winnice. Te wszystkie czynniki przyczyniły się do niezwykłego wzrostu znaczenia chilijskiego winiarstwa w Europie. Wina z tamtego regionu zostały na tyle docenione przez Europejczyków, że w 1889 roku zdobyły Grand Prix na prestiżowej degustacji w Paryżu. 
Prym wina chilijskie wiodły nieprzerwanie przez wiele lat. W 1938 roku areał winnic w tym kraju wynosił ponad 100 tys. hektarów (dla porównania dzisiejszy areał winnic w Niemczech wynosi ok. 102 tys. hektarów). Niestety, wojna okazała się złym czasem dla winiarstwa w Chile. Najpierw wprowadzono wysokie podatki dla producentów wina. Potem znacznie ograniczono limit spożywanego alkoholu, niemalże wprowadzając prohibicję. Po wojnie niestabilna sytuacja polityczna i częste zmiany dyktatury nie polepszyły sytuacji. Spadła jakość produkowanego wina, popyt na nie również się zmniejszył. W latach 70. i 80. było ono produkowane w zasadzie tylko dla potrzeb miejscowej ludności. Na szczęście na początku lat dziewięćdziesiątych do Chile znów zawitała demokracja, a wraz z nią wróciła pamięć o chilijskim winie – podbudowana pieniędzmi inwestorów. Wśród nich były najlepsze winnice francuskie, m.in. Château Lafite Rothschild i Château Mouton Rothschild, a także wspomniany ostatnio Robert Mondavi. Dziś chilijskie winiarstwo ciągle się rozwija i próbuje nadrobić stracone pięćdziesiąt lat. Jeśli ktoś ostatnio próbował win z Chile, to z pewnością wie, że drzwi do światowej czołówki stoją dla nich otworem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz