Bułgarskie wina mają dziś paskudną reputację
w Polsce. Niezmiennie kojarzone są z tą nieszczęsną Sophią. Przykre, że winnice
o tak bogatej historii budzą tak niefortunne skojarzenia wśród naszych rodaków.
A przecież już nawet Homer zauważył walory wina z Doliny Trackiej. W Iliadzie
pojawia się adnotacja o doskonałym ciemnym słodkim winie, które Achajowie
kupowali w trackim mieście Ismarus. Co więcej, Pliniusz Starszy (wielokrotnie wspominany
już starożytny znawca wina) pisał, że pierwszym europejskim winiarzem był nie
kto inny jak Trak o imieniu Evmolp. Potwierdzeniu tych antycznych przekazów
służą wykopaliska. Archeolodzy znaleźli liczne wazy, monety i naczynia
przedstawiające winorośl lub sceny picia wina, poświadczające znaczenie uprawy
winorośli w tym regionie. Gdy Rzymianie dotarli do tych regionów kontynuowali
tradycję i rozwijali winiarstwo w Tracji. Po upadku Imperium wbrew pozorom nie nastąpiła
nagła zapaść w kwestii wina. Wszystko układało się pomyślnie. A przybycie chrześcijaństwa
na tereny średniowiecznej Bułgarii w IX wieku wpłynęło na poszerzenie upraw.
W
średniowieczu wino bułgarskie było u szczytu rozwoju. W czasie Czwartej
Krucjaty Gofais de Villardouainne, jeden z dowódców wyprawy, ocalił od spalenia
miasto Asenovgrad i przyległe mu winnice. Tak bardzo cenił ich wino, że nie
chciał dopuścić do zniszczenia upraw. U schyłku wieków średnich wina z Tracji
były znane i szanowane w całej Europie Wschodniej i większej części
Południowej. Niestety nadszedł rok 1453. Wtedy padł Konstantynopol, ostatni
bastion oddzielający Europę od Imperium Ottomańskiego. Po zdobyciu cieśniny
Bosfor i Dardanele muzułmanie dosłownie wlali się na Półwysep Bałkański. O tym co się działo z
winnicami pod rządami mahometan już zdążyłem napisać, więc nie będę się powtarzał.
Jednak część winnic przetrwała. Wino stanowiło istotnym elementem religii
prawosławnej, która była silnie zakorzeniona w Bułgarii. Winiarstwo bułgarskie zaczęło
się odradzać dopiero w XVIII wieku, kiedy Austro-Węgry zaczęły wypychać Turków
z Europy. Co prawda wojska cesarskie nie dotarły do Bułgarii, ale za to
wyraźnie osłabiły państwo osmańskie, co spowodowało rozluźnienie jurysdykcji tureckiej
na terenach Bułgarii. Uprawa winorośli stała się łatwiejsza i zyskiwała coraz większą
popularność. Nawet zaczęto eksportować wino do innych krajów. Francuski
dyplomata Charles de Payssonnel, pisał w latach 70. XVIII wieku, że na terenach
Bułgarii produkuje się dużo czerwonego wina, jednak dość kiepskiej jakości. A większość
tej produkcji trafia do Polski i Rosji. Jak widać eksport niezbyt dobrych win
bułgarskich do Polski też ma dość długą tradycję.
XIX wiek był już dużo lepszy,
nie dość, że poprawiła się jakość wina to znacząco zwiększył się areał winnic.
Bułgarzy zadbali o swoją tradycję i intensywnie rozwijali winiarstwo w swym
kraju. Przełomowy był rok 1878, kiedy Bułgaria uwolniła się spod jarzma
tureckiego i stała się niezależnym państwem. Wydawało się, że najgorsze mieli
za sobą, ale niestety byli w błędzie. Koniec XIX wieku to czas wielokrotnie już
wspominanej filoksery. Oczywiście Bułgaria się przed nią nie uchroniła.
Szczęśliwie ówczesny Minister Rolnictwa i Handlu szybko zareagował na
zagrożenie i sprowadził z Francji specjalistę. Pierre Viala, nauczony
doświadczeniem państwa zachodnioeuropejskich, zdołał uchronić Bułgarię przed
większymi stratami. Pomógł też w rozwoju winiarstwa. Dzięki temu wina z Doliny
Trackiej mogły dogonić jakościowo europejską czołówkę. Co ciekawe Viala był
zachwycony lokalnymi odmianami bułgarskiej winorośli, np. Mavrud czy Pamid, i popierał
ich uprawę. Francuska pomoc służyła bułgarskiemu winu, u początku XX wieku jego
rozwój był dynamiczny, a eksport coraz szerszy. Wino z Bałkan osiągnęło poziom
europejski, ponoć wielkim fanem wina bułgarskiego był Winston Churchill. Niestety
znów było zbyt dobrze. Co prawda II wojna światowa nie wyrządziła tam zbyt
dużych szkód, za to nowy ład zrobił to czego nie zdołała wojna. Jak wiadomo
Bułgaria po wojnie była po złej stronie żelaznej kurtyny. Gdy państwo stało się
komunistyczne to wszystkie elementy należało mu podporządkować. Wino również. Dlatego
produkowano byle jak i byle dużo. Niewiele dobrych win pozostało w Dolinie
Trackiej, a te które zostały były zarezerwowane dla najwyższych członków partii,
a nie dla ludzi. Szkody poczynione przez
komunizm w winiarstwie bułgarskim do dziś są widoczne. Jednym z efektów są
liczne Sophie i Kadarki na półkach polskich sklepów. Ale na szczęście jest
nadzieja. Znów powstają wielkie wina z Bułgarii, oby za kilkanaście, czy kilkadziesiąt
lat znów dołączyły do czołówki europejskiej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz